Jak zwiedzić trzy rejony w 3 dni? Nic prostszego: prosisz kumpla, by opracował trasy, żonie żeby spakowała bagaż, kumpeli by ogarnęła noclegi, a samemu wystarczy zatankować motocykl i cieszyć się podróżą 😎 trasa 1920 km 6 motocykli 9 osób czas przejazdu 5 dni Najtrudniejsze w grupowych wyjazdach jest zorganizowanie noclegów. Nie zawsze udaję się ten wyczyn. Czasem trzeba nieźle się naszukać by na taką paczkę wszyscy mieli gdzie spać. Nam się udało, a za bazę wypadową obraliśmy Augustów. Możecie zapytać dlaczego akurat to miasto. Naszym początkowym celem podróży miała być Litwa, ale okazało się, że część z nas nie była ani na Mazurach, ani na Podlasiu, dlatego też pomyśleliśmy o wypośrodkowaniu naszego wypadu. Żeby zwiedzić wszystko co oferują te trzy regiony, musielibyśmy na każdy z nich poświęcić minimum miesiąc. Nie mniej jednak, udało się zobaczyć parę fajnych miejsc, które na długo zapamiętamy. Koszalin - Augustów Wystartowaliśmy parę minut po 7. Poranek był bardzo rześki. Tempera
Startując do Szwecji już na samym początku wyprawy przytrafiła się nam awaria jednego z motocykli w grupie. Dlatego też nieco musieliśmy zmienić nasze plany dotyczące tras zaproponowanych przez organizatorów. Ale jak to mówią: "Nie ma tego złego...". Obraliśmy najkrótszą z możliwych tras. Oczywiście wydaje się, że straciliśmy ale wbrew tym przekonaniom, zgrana ekipa zawsze ma powody by skorzystać na nieoczekiwanych zmianach planów. Z Gekas do portu w Karlskrone jechaliśmy głównymi drogami. Głównie były to drogi szybkiego ruchu. Ale nie zabrakło fajnych widoków ciągnących się wzdłuż drogi i wspólnych chwil spędzonych również z innymi napotkanymi polskimi motcyklistami ;)
Na jednym z postojów spotkała też nas miła niespodzianka. Spotkaliśmy na jednym z parkingów "przewodniczkę-opiekunkę" wyprawy Zuze. Fajnie, że do nas zajechała bo dzięki temu mogliśmy poznać jej pierwszy przyjazd do Szwecji. Kilka wspólnych minut i ruszyliśmy dalej w drogę. Oczywiście nie zabrakło po drodze mijanych motocykli innych grup, pozdrowień i dobrej pogody. Nie bylibyśmy jednak sobą gdybyśmy nie znaleźli atrakcyjnego miejsca i nie zobaczyli choćby jednej atrakcji. Na powrocie tuż przed dotarciem do portu zajechaliśmy do Centrum Połowy Łososia Morrum. Szybko stwierdziliśmy, że warto było.
Piękne miejsce, gdzie odławiane są ryby. Warto się tam wybrać by zobaczyć to miejsce. Oprócz rzeki, pomostów i kamieni na których warto się zatrzymać by utrwalić parę chwil na foto. W kompleksie znajdziecie też mini zaplecze socjalne w którym są WC, lodziarnia, sklepik z pamiątkami. Jest też mały punkt widokowy w postaci tarasu z którego widać całe rozlewisko rzeki. Niestety nam nie było dane zobaczyć połowu, ale ponoć widok jest niesamowity 😉
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Wracając z ostatniego punktu turystycznego do portu znów pogoda nam nie dopisała. Zaczęło mżyć. Na odprawie byliśmy z dużym wyprzedzeniem więc było sporo czasu na odpoczynek i małe plany na powrót po Polsce... Ale przed tym jeszcze przecież prom. Więc pakujemy się, zabezpieczamy maszyny na pokładzie, prysznic i to co warto zobaczyć.... Szwedzkie wyspy przy wyjściu z portu...
Wszystko to piękne, wyjątkowe, niezwykłe, ale prawdę mówiąc jest niczym przy widoku jaki zastał nas o poranku, gdy tuż po godzinie 9:00 zastał nas taki oto słoneczny widok...
Port Gdynia o poranku... |
O tak to właśnie nasza cudowna i przepiękna Polska. Nie ma to jak w domu. Pewnie pomyślicie sobie że zwariowałem, ale mieliśmy w zanadrzu na powrocie jeszcze jeden punkt do odwiedzenie który warto wpisać sobie w plan podróży będąc na pomorzu, a dokładniej na kartuzach. Ale wcześniej musieliśmy oczywiście opuścić prom. Ponieważ poprzednia noc była fajne bo integracyjna, to musieliśmy bacznie uważać na spożywanie alkoholu, a w zasadzie na jego ilość. Nie pomyliliśmy się. Przy wyjeździe z portu czekało dwóch funkcjonariuszy wyłącznie na motocyklistów... Obowiązkowe sprawdzenie trzeźwości (nasza ekipa na 6+) i lecimy na śniadanko. Po krótkim posiłku wspomniany wcześniej zakątek pomorskiego...
Właśnie tak... Niedokończona budowla zamku w Łapalicach... Jeśli nie mieliście okazji musicie koniecznie zobaczyć to miejsce. Zaskakuje rozmachem, wielkością, zadziwia swoim pięknem, czaruje położeniem i szokuje swoją historią. Miejsce, które zarazem jest piękne jako budowla i nie wiarygodnie zaniedbane... Warto zobaczyć i ocenić samemu 😉
Pewnie się teraz zastanawiacie czy warto lecieć do Szwecji by odkryć kawałek Polski...? Moim zdaniem warto... Wszędzie gdzie odwiedza się ciekawe i fajne miejsca warto zrobić fotę i selfie by przywołać po latach wspomnienia pięknych chwil spędzonych na moto 😉
Nic dodać nic ująć, wspaniałe miejsca wspaniali ludzie.
OdpowiedzUsuńTaką wyprawę napewno kiedys jeszcze warto powtórzyć.Pozdrawiam Piotr.